Everything for Home Media - Recenzje | Wskazówki dotyczące kupowania | | projekt Nowości technologiczne

Recenzja wzmacniacza lampowego Carver Silver Seven Mono

17

Lekcje historii mogą znudzić większość z was, ale potrzebne jest pewne tło, aby zrozumieć wstrząsającą mózgiem srebrną siódemkę. Lekcja psychologii też by nie zaszkodziła, ponieważ to, na co patrzymy, jest reakcją na zranioną dumę, ego, czy cokolwiek, czego potrzeba, aby skłonić producenta masowego do wyprodukowania wzmacniacza mocy z czterema obudowami, siedemnaście dużych.

Bob Carver, czarodziej projektant, który nie może się zdecydować, czy chce być Albertem Einsteinem, czy Cecilem B. De Mille, ma we krwi najwyższy poziom. Założyciel Phase Linear, Carver, może być jednym z pierwszych, który wyprodukował gigantyczne, przesadne wzmacniacze tranzystorowe. Pod koniec lat 60. i na początku lat 70. zakorzeniły się ziarna high-endu bez kosztów, a kluczowym graczem był Phase Linear. Jednak praca Boba w firmie, która nosi jego imię, polegała wyłącznie na produkcji niedrogich produktów bez aspiracji w kierunku high-endu, co oznacza połączenie autentycznej innowacji i nadmiaru marketingowego. Rzeczywiście, niektóre z pomysłów Carvera są tak dziwaczne, że graniczy z komizmem, ale to nie powstrzymało firmy przed sprzedażą sprzętu wartego wiele milionów dolarów.

Carver zawsze lubił kończyć prasę z tak zwanymi „wyzwaniami Carvera". Trzy lata temu Bob zmierzył się z amerykańską społecznością high-endową – głównie na łamach „Stereophile” – sugerując, że mógłby sprawić, by jeden ze swoich tańszych wzmacniaczy brzmiał dokładnie tak, jak ceniony przez jego krytyków high-endowiec. Zastosowana przez niego technika nazywała się „dopasowaniem funkcji transferu”, w której różnice między sygnałem wejściowym a wyjściem wzmacniacza są wykorzystywane do identyfikacji jego „dźwiękowego odcisku palca”. Odwracając wyjście wzmacniacza i sumując je z wyjściem drugiego wzmacniacza, wzmacniacz może być tak dostrojony, aby brzmiał jak pierwszy. Jeśli oba są absolutnie identyczne, to przez całkowite anulowanie zostanie utworzona wartość null.

Nastąpiły subiektywne testy, najwyraźniej potwierdzające twierdzenie Carvera, ale jego ofiary były mniej niż zadowolone z tego, co dotarło do sklepów. Urażony tym, Carver postanowił stworzyć
własne „oświadczenie” bez kosztów, powracając do tego, co w druku opisał jako swoją prawdziwą miłość: do lamp.

Carver zna swoje docelowe ofiary na tyle dobrze, aby zdać sobie sprawę, że to, czego potrzebował, to absolutna matka wzmacniacza lampowego, który oferowałby dźwięk klasyki, prawdziwych wielbicieli, a jednocześnie był w stanie naśladować zalety nowoczesnych wzmacniaczy pod każdym względem. Jeśli wydaje się, że Carver dostosował wzmacniacze do działania w taki sposób, aby uspokoić niektórych recenzentów, cóż, to chyba najbardziej pragmatyczne (choć nieco cyniczne) podejście, jakie kiedykolwiek słyszałem, jeśli chodzi o projektowanie hi-fi. Z drugiej strony, jeśli Ty, Czytelniku, uważasz, że recenzent A jest osobą znającą się na rzeczy i uczciwą, której opinie powinny być cenione, to ma się rozumieć, że projektant, który buduje wzmacniacz dokładnie według gustów recenzenta, zrobił to, recenzent naprawdę uważa za doskonały produkt. Innymi słowy, zapomnij o motywie, które zawsze będą sprzedawać wzmacniacze i zbierać entuzjastyczne recenzje (lub odwrotnie). Dowód jest w przedstawieniu.

Wzmacniacz lampowy Carver Silver Seven Mono jest opisywany jako klasyczny układ korzystający z nowoczesnych rozwiązań. Nie ryzykując, Carver zastosował wszystkie
znane poprawki poza Beltism, więc użytkownik końcowy nie musi nic robić poza instalacją wzmacniaczy w systemie.

Silver Seven ma postać dwóch obudów na kanał, w tym masywnego zasilacza połączonego wielordzeniowym przewodem z równie masywnym wzmacniaczem mocy. Od podstaw każda ręcznie polerowana, lakierowana na czarno obudowa opiera się na czterech gumowych tłumikach drgań Simms, które z kolei opierają się na polerowanych granitowych podstawach antywibracyjnych; Carver nie ryzykuje tutaj na mechaniczne zakłócenia powodujące mikrofonowanie, a Ty oszczędzasz na Isoplats. Obudowa zasilacza o wymiarach 252 x 452 x 245 mm (wdh) wraz z nóżkami i płytą bazową ma na przednim pochylonym panelu duży miernik igłowy, który monitoruje stan rurki miernika.

Nachylenie ciągnie się z powrotem w kierunku masywnych transformatorów sieciowych, za którymi czają się bezpieczniki, przewody sieciowe i przewodowe oraz przełączniki on/off i stand-by. To jest Ergonomia nr 1, ponieważ – nie dbam o to, jak bardzo jesteś purystą – te wzmacniacze nie będą pozostawione włączone przez cały czas, gdy doświadczysz generowanego przez nie ciepła lub sposobu, w jaki ustawiają licznik energii w trybie overdrive. Posiadanie przełączników z przodu ułatwiłoby trochę życie. Sam miernik robi to chwiejnie, dopóki coś nie pójdzie nie tak, więc nie widziałem, jak tańczy. Wygląda jednak na tyle uroczo w swojej retro chwale, że zainspirowało Sony do umieszczenia podobnego miernika z przodu swoich wzmacniaczy z najwyższej półki.

Włączenie z zimna zajmuje dobre trzy lub cztery minuty, aż do kliknięcia przekaźników „miękkiego startu” i pojawienia się muzyki. W chwilach, gdy chcesz przerwać sesje odsłuchowe, możesz przełączyć urządzenie w tryb gotowości; ponowne włączenie zajmuje około jednej minuty, ponieważ wzmacniacz był pozostawiony na biegu jałowym.

Wierz mi, kiedy będą włączone wzmacniacze. Każde główne podwozie o wymiarach 330x485x275mm (szerokość) ma nie mniej niż czternaście 6550 lamp wyjściowych plus 6550 jako regulator napięcia; KT88 są dodatkowym, opcjonalnym dodatkiem. Pentoda wzmacniacza napięcia o wysokim wzmocnieniu 12BY7 służy jako zawór wejściowy, a trzy równoległe triody mocy 12BH7A napędzają 6550s, uzupełniając ofertę. Podczas gdy stylistyka szalonego naukowca z lat 30. XX wieku może mieć na celu zdobycie zwolenników w Japonii, gdzie tak wspaniały kicz ma prawdziwe znaczenie, zobaczenie czterech podwozi i 38 odsłoniętych zaworów gwarantuje uwodzenie każdego, kto kiedykolwiek spojrzał na przestarzały ¬Hi-Fi Yearbook¬ w pożądliwy sposób.

Ochrona czterech zaworów wejściowych na samym froncie stanowi maleńka bariera, po prawej stronie której znajduje się kontrola wzmocnienia; transformatory sieciowe znajdują się z tyłu. Pod nimi z tyłu znajdują się dwa pozłacane gniazda wejściowe, jedno dla rzeczywistych przedwzmacniaczy, a drugie dla przedwzmacniaczy gwarantujących, że nie przeciekają prądu stałego. Grając bezpiecznie, w okresie testowym wybrałem wersję normalną, a nie „turbo”, ponieważ nie ufam żadnemu sprzętowi hi-fi, bez względu na rodowód. Wejście hot-roda jest oznaczone jako „Lab Direct” i jest połączone prądem stałym ze wzmacniaczem, podczas gdy wejście „Normal” jest połączone prądem przemiennym przez WonderCap. W przypływie odwagi (lub głupoty) uderzyłem „Lab Direct” i przyznam, że doświadczyłem nieco większej przejrzystości, ale moje tchórzostwo wkrótce zmusiło mnie do ponownego połączenia przez
„Normal”.

Chociaż ‘Seven posiada automatyczną polaryzację, przełącznik polaryzacji z tyłu wchodzi w grę, gdy zawory starzeją się do punktu, w którym miernik pokazuje prąd jałowy przekraczający 0,6 ampera. Przełącz się na „high bias” i wydłużysz żywotność lamp, ponieważ prąd płytki spadnie z powrotem do między 0,2 a 0,6 ampera.

Ergonomiczny Failing No 2 znajduje się również z tyłu, kolejny akcent „retro” w postaci pozłacanych znaczników śrub dla połączeń głośnikowych. Silver Seven pozwala wybierać spośród odgałęzień 1, 2-4 lub 8 omów, ale główki śrub nie są tak wspaniałe do uchwycenia dwóch gołych kabli, a nawet dwóch końcówek widełkowych, jeśli robisz bi-wiring. Jednak za 17 000 zdziwiłbym się, gdyby Carver powiedział
„Nie!”. klientowi, który nalegał na pięciokierunkowe słupki wiążące.

Silver Seven wywodzi swoją nazwę od zastosowania srebrnego okablowania i srebrnego lutu oraz siedmiu par lamp wyjściowych. Carver, chcąc nadać temu gigantowi miano współczesnego klasyka, zastosował tradycyjną, w pełni zbalansowaną topologię obwodów, masywne, ultraliniowe transformatory wyjściowe o szerokim paśmie i kaliber lamp, których nie sądziłem, że można znaleźć w jakiejkolwiek ilości. 14 lamp na stronę jest napędzanych, aby wytworzyć konserwatywne 375 W przy 8 omach, z prądem szczytowym na 1 omowym odczepie wynoszącym 35 amperów; magazynowanie energii wynosi 390 dżuli. Czytając instrukcję obsługi i literaturę promocyjną, okazuje się, że urządzenie jest dostosowane do brzmienia vintage, ale z takimi nowoczesnymi akcentami, jak upiorna cisza, zdolność do kierowania głodnymi i niezręcznymi ładunkami oraz oferowanie przepustowości, trzaskania i dynamicznych możliwości nieosiągalnych przez konstrukcje lampowe Złoty
Wiek.

HW International zostawił Carvery ze mną na tyle długo, abym mógł wypróbować je z głośnikami, w tym Apogee Divas (2-3 omy), Stages (3 omy), Celestion SL700 (6 ohmów) i wieloma głośnikami 8 ohm-plus. Ponieważ Silver Sevens raczej nie będą napędzane przez komponenty budżetowe, ograniczyłem źródła do analogowego front-endu Basis/SME/Koetsu Urushi oraz odtwarzaczy CD Marantz CD-12 i CAL Tempest II Signature. Przedwzmacniacze obejmowały Audio Research SP-14 i własny przedwzmacniacz lampowy Carver C-19, który omówię szczegółowo w przyszłym miesiącu.

Przeczytaj więcej o Carver Silver Seven na stronie 2.

Brzmienie 1650 dolarów warte 6550s Cena nie powinna mieć wpływu na recenzenta lub słuchacza cywilnego podczas oceny jakiegokolwiek produktu; powinien jedynie określać ostateczną ocenę stosunku wartości do ceny i czy mieści się w budżecie. Choć Silver Seven może nie jest najdroższym wzmacniaczem na świecie, to jest najbardziej kosztowny, jakiego kiedykolwiek używałem w moim systemie testowym i trochę wysiłku wymagało zmuszenie się do odrzucenia wpływu ceny. Z drugiej strony nie zakładałem

że „Siódemka” byłaby aż tak cudowna, ponieważ nie spodziewałem się, że wydajność będzie pasować do przytłaczającego wyglądu lub ceny. W końcu główne osiągnięcia Boba Carvera dotyczyły średniego rynku i nie miałem powodu, by sądzić, że uderzenie w twarz ze strony amerykańskiej prasy wystarczyło, by doprowadzić go do poziomu czystego geniuszu.

Chłopcze, czy się myliłem. Jeszcze zanim „Siódemka” podniosła poziom rtęci o stopień lub trzy, zauważyłem, że moja twarz jest zamknięta w uśmiechu/krzywieniu. Wszystkie te kryteria „chłodu” zostały spełnione, wzmacniacz dostarczał powodzi akcentów typu „jesteś tam” w rodzaju, przy którym J Gordon Holt podskakiwałby z radości. Oprócz wyobrażania sobie Boba Carvera z balonem nad głową i napisem „Mówiłem ci”, Silver Seven – niezależnie od głośnika, do którego był podłączony – okazał się słyszalnie lepszy od jakiegokolwiek wzmacniacza z mojego arsenału lub z ostatnich wspomnień. Ale zanim przejdę do nieuniknionych zastrzeżeń, spróbuję opisać, co ten wzmacniacz robi dla muzyki.

Jakkolwiek „klasyczny” dźwięk ma być, ma niższe rejestry, w przeciwieństwie do jakiegokolwiek klasycznego wzmacniacza lampowego, jaki pamiętam. Nowoczesne konstrukcje, które słyszałem (bez względu na wybraną technologię), które
zbliżają się lub pasują do Carvera, obejmują większe wzmacniacze Audio Research, większość Krells, duże Rowlands, monobloki Marka Levinsona i Goldmund; zauważ, że żaden z nich nie jest „niedrogi”, więc takie low-endowe sterowanie i rozszerzenie nie są tanie. Jeśli bas zdradza albo swoje lampowe pochodzenie, albo deklarowane intencje Carvera, to tylko przez lekkie wypełnienie, którego nie ma we wspomnianych konstrukcjach tranzystorowych.

Imadła kontrola i bogactwo są kontynuowane z absolutną spójnością w górę pasma średniego, gdzie ten drugi zaczyna zanikać w zamian za większą neutralność. Nie wiem, na ile celowe jest „szycie” brzmieniowe Carvera, ale udało mu się sprawić, że bogactwo rozpłynęło się do momentu, w którym już odcisnęło dźwięk statusem lampowym, jednocześnie nie pozwalając mu wdzierać się w najważniejszy środek pasma. Niedokładne (choć niezaprzeczalnie przyjemne) dodatkowe ciepło słyszane na instrumentach akustycznych i wokalach odtwarzanych przez produkty vintage’owe jest nieobecne w wykonaniu „Siódemki” – dobrze, ponieważ coraz więcej czasu mija
od czasów, kiedy większość audiofilów żyła ze sprzętem vintage i byłaby gotów wybaczyć takie eufoniczne zniekształcenia.

Jeśli chodzi o wysokie tony, jest to ten sam przepis: transjentowy atak rywalizujący z najszybszymi, najbardziej autorytatywnymi urządzeniami półprzewodnikowymi, jakie można nazwać, ze słodyczą (ale nie tubowatą soczystością) legend lamp. Bez względu na to, jak bardzo wydaje mi się, że ma do czynienia z wzajemnie wykluczającymi się zaletami, Carver zdołał pogodzić stare i nowe z większą umiejętnością, niż kiedykolwiek doświadczyłem. Równie imponujący jak neutralność tonalna jest sposób prezentacji, ponieważ Carver ma możliwości holograficzne (definicję słownikową, a nie „Sonic Holography”) na równi
z najlepszymi.

„Wysoki”, „szeroki” i „głęboki” to tylko część historii. Charakterystyki przestrzenne obejmują również niesamowitą precyzję i płynność, która pozwala uniknąć przesadzonych krajobrazów w stylu „Viewmaster”. Na tej arenie „Siódemka” ma kilku rywali noszących odznaki Audio Research, Krell i (kiedy pracują) Jadis, więc Carver tak naprawdę nie przesuwał granic w kategoriach 3D. Zapewniamy jednak, że jest to światowej klasy. Ale jeśli jest to kompromis lub słabość, o której musisz przeczytać, powinienem wspomnieć o tym, jak Apogee Divas (nie Stages) sprawiły, że „Siódemka” trochę zapiera dech w piersiach.

Bez względu na moc, ten wzmacniacz nie jest najodważniejszą bestią, jakiej kiedykolwiek używałem. Podczas gdy Diva była jedynym głośnikiem w moim posiadaniu, który wykazał pewne ograniczenia w możliwościach dynamicznych Carvera, mam wiedzę o kilkudziesięciu innych kolumnach, które są równie wymagające. To prawda, że ​​również można by ich uniknąć, ale wszyscy są naturalnymi kandydatami do „Siódemki”. Rzeczywiście, większość konstruktorów głośników high-end zakłada, że ​​ich produkty będą kojarzone z potężnymi wzmacniaczami. Normalne poziomy nie były problemem, ale granie w twardą piłkę nie jest mocną stroną tego wzmacniacza. Aragon 4004 w cenie 1/10 ceny oferował wyższe poziomy i brak kompresji lub przycinania z wymagającym materiałem, takim jak duże utwory orkiestrowe i dźwiękowe showtopery.

Ale to nie powstrzymuje mnie od uznania Silver Seven za jeden z najlepszych wzmacniaczy, jakie można kupić za pieniądze. Wielkim śmiechem jest jednak cena, która oznacza, że ​​Silver Seven jest w równym stopniu narzędziem marketingowym, co oświadczeniem hi-fi, bez względu na to, jak niezaprzeczalnie i realnie wyznaczają standardy. Co prowadzi nas do…

„T” jest dla Tiny
Wcześniej w tej recenzji wspomniałem o „Transfer Function Matching” Carvera. Całkiem oczywiste, że monoblok Silver Seven T #1900 na parę, półprzewodnikowy, jest pomyślany jako Silver
Seven dla ubogich, aż do stylizacji „steam punk”. Gdzieś czytałem lub słyszałem, że ten wzmacniacz miał dostarczyć „90% brzmienia Silver Seven za 10% ceny”. Hmmm…

Oceniany na 550 W na stronę, Silver Seven T ma powielać „funkcję transferu Silver Seven”. Wykorzystując obwody projektowe Carver’s Magnetic Field, faktycznie pompuje więcej watów, może napędzać obciążenia 2 omami, waży tylko 7,2 kg na stronę (w przeciwieństwie do 68 kg Silver Seven), zajmuje powierzchnię tylko 370×292 mm i wygląda równie cudownie. Elementy sterujące są ograniczone do włącznika/wyłącznika z przodu, podczas gdy z tyłu znajdują się pięciokierunkowe słupki, które chciałbym mieć w Silver Seven.

Wzmacniacz ten słynie z jednej z najgorszych recenzji, jakie kiedykolwiek opublikowano. Myślę, że rozumiem dlaczego, chociaż wzmacniacz w żadnym wypadku nie jest gotowy do pokazania na Crufts. Zasadniczo Carver był niemądry, że reklamował to jako „Siódemkę” biednego człowieka, ponieważ nawet ci, którzy nie słyszeli o „Siódemkach”, oczekiwaliby czegoś tak daleko wykraczającego poza „normę”, że mały Carver musiałby dokonywać cudów. Nieuchronnie, ‘T brakuje absolutnej przejrzystości, delikatnej góry, spójności i autorytetu w niższych rejestrach ‘Siódemki, ale nikomu nie przeszkadzałoby to tak bardzo, gdyby Carver nie ogłosił, że jest niemal klonem. Rzeczywiście, ma wyjątkową szerokość sceny, lepszą niż przeciętna głębokość, rozsądne rozciągnięcie basów i – przynajmniej w przypadku niektórych głośników stożkowych – wystarczająco dużo, by sugerować, że jego moc znamionowa jest wskaźnikiem jego wydajności.

Jakkolwiek kiepsko radził sobie z Divą, ‘T działał na tyle dobrze ze Stages, że żałowałem, że (1) nie sprawdziłem go obok ‘Seven i (2) nie usłyszałem twierdzeń Carvera. I mogłem zarejestrować tylko konsternację, gdy „T” nie okazało się odpowiednie, gdy poproszono o kierowanie „mini” monitorami ATC SCM20. Wolałbym nie pogłębiać starej, starej debaty, która rozpoczęła się wraz z sześcianem Carvera sprzed około 10 lat, z jego astronomicznymi ocenami mocy i mniej więcej tyle samo odwagi, co Charles Hawtrey. „T”, również wyposażony w technologię „pola magnetycznego”, również wydaje się działać mniej niż 500-watowa, niż można by się spodziewać. Po prostu zabrakło mu uderzenia, które kojarzę ze wzmacniaczami od Aragona 4004 wzwyż.

Ale nie mogę zepsuć wzmacniacza, ponieważ udało mi się znaleźć głośniki, z którymi pięknie współpracował, na przykład Monitor Audio Studio 10, nigdy nie powodując szorstkości „T” lub „przesterowania”. Ale tak jak Silver Seven brzmiał jak rasowy, niezależnie od głośnika, tak samo „T” wydawało się mniej niż autorytatywne we wszystkich, z wyjątkiem mniejszych monitorów. Sugeruje to, że ‘T nie chce wykonywać zbyt wiele pracy poniżej 60-80 Hz (efektywne dolne granice większości małych pudełek), w którym to przypadku ‘T należy odsłuchiwać, mając to na uwadze.

Spójrzmy prawdzie w oczy: podbity Silver Seven to po prostu wzmacniacz „marzeń”. W tej przerażającej cenie to niesamowite, że sprzedano ponad 50 zestawów. Nawet Carver przyzna, że ​​jest to flagowiec, taki jak IRS Infinity, zaprojektowany, by zwrócić uwagę na resztę gamy. To, że sprzedają się zarówno Carver Silver Seven, jak i Infinity IRS, to po prostu bonus. Ale „T” jest pierwszym odgałęzieniem i nie udaje mu się przybliżyć „Siedmiu Doświadczeń” do mas. To po prostu dobry, choć niewyróżniający się wzmacniacz.

Ponieważ „T” jest tak estetycznie urocze – „retro-tech” jak aparat Olympus „O Product” lub Mazda Miata roadster – prawdopodobnie będzie sprzedawany tym samym osobom (w tym mnie), którzy kupują długopisy, zegarki lub aparaty w stylu lat 30.. Ale to nie pomoże tym z was, którzy chcą posmakować chwały Srebrnej Siódemki po niższej taryfie. W tym celu trzeba będzie poczekać na nadchodzące Silver Six lub zbadać pierwszy z lampowych przedwzmacniaczy tej firmy. Co zabawne, pierwsze centrum sterowania zaworami Carvera nie jest urządzeniem z najwyższej półki, ale jednostką nr 950 w zasięgu tych samych ludzi, którzy rozważaliby Naim, Exposure lub Musical Fidelity; jego wysokiej klasy odpowiednik pojawi się później.

Jeśli chodzi o tę wizytówkę Silver Seven, cóż, bez względu na grzechy i łaski jego potomstwa, jest to po prostu kamień milowy w high-endowym designie. Nie mogę wprost powiedzieć, że to najlepszy wzmacniacz na świecie,
ponieważ nie słyszałem każdego dostępnego wzmacniacza (ani nikogo innego). Rzeczywiście, jeśli ktoś kiedykolwiek powie Ci, że jakikolwiek pojedynczy produkt jest najlepszy w swoim rodzaju, bądź bardzo podejrzliwy i przejdź do
innego sklepu lub magazynu. Ale powiem ci tak: Silver Seven, jak większość Ferrari, w rzeczywistości działa na równi ze swoją estetyczną prezencją. Kiedy po raz pierwszy widzisz cztery podwozia, nie
możesz powstrzymać się od uśmiechu. Zdajesz sobie sprawę, że oto produkt wykonany naprawdę bez żadnych ograniczeń. To audiofilia wpadła w szał. Potem słuchasz. Po wyzdrowieniu zdajesz sobie sprawę, że szalona
audiofilia wcale nie jest taka szalona.

Źródło nagrywania: hometheaterreview.com

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje wrażenia. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Więcej szczegółów