Everything for Home Media - Recenzje | Wskazówki dotyczące kupowania | | projekt Nowości technologiczne

Recenzja wzmacniacza mocy Radford MA50 Renaissance klasy A

11

Nadal posiadam ten STA25, który przez pięć lat służył jako serce mojego systemu. To, czego się z niej dowiedziałem, stało się widoczne dopiero w ciągu ostatnich kilku lat, odkąd Arthur Radford pozwolił firmie
Woodside Electronics na podjęcie się modernizacji i produkcji swojego klasyka. STA25 Mk IV był naturalnym punktem wyjścia, zmodernizowaną wersją swojego przodka. Podobnie było z wersjami mono, nazwanymi MA75. To z kolei doprowadziło do zastąpienia STA25 Mk IV nowym STA35. A wszystko to dało testowany wzmacniacz, monoblok klasy A 50W MA50 Renaissance. I potwierdzili lekcję przekazaną przez starego
Mk III: że podstawowy obwód był tak „dobry" i tak „właściwy”, że mógł ewoluować wraz z resztą przemysłu elektronicznego – wprost w erę cyfrową.

Kiedy Arthur był u steru, przedmioty takie jak kable i podkręcane rezystory nie były nawet częścią wiedzy science fiction. Pozłacane gniazda, głośniki o ultraniskiej impedancji, wyrafinowane
komponenty półprzewodnikowe za zwykłe pensy – John Widgery, „spadkobierca” spuścizny, zajął się lub wykorzystał te wszystkie i więcej w czasie, gdy powierzono mu rozwój Radford. Teraz wzbogacił wzmacniacz o działanie w klasie A i większe bezpieczeństwo przy nieprzyjemnych obciążeniach, przerabiając zasilacz tak, aby zawierał regulację półprzewodnikową zasilającą rozdzielacze fazy. Inne zmiany obejmują przejście na bias katody, tworząc zarówno działanie w klasie A, jak i eliminując potrzebę ręcznego sterowania biasem, a także powrót do zaworów EL34. Martin Colloms zajmuje się tymi zmianami w całości w innym miejscu tego przeglądu; Przytaczam je tylko po to, by wzmocnić związek z czcigodnym obwodem pomalowanych na szaro poprzedników.

Różnice empiryczne łączą MA50 z jego obecnym rodzeństwem, podczas gdy jedna kluczowa zmiana w rzeczywistości łączy to z dawno zmarłym przodkiem. Jeśli moja pamięć dobrze mi służy, jest to pierwszy wzmacniacz z serii STA od czasu poszukiwanego STA15, który zlikwidował funkcję ręcznego odchylania. Może to drobnostka, ale z dyskusji z dziesiątkami producentów wzmacniaczy lampowych wiem, że jest to jedyna przyczyna strachu przed techno w przyszłych konwerterach lampowych. Choć jestem nietechniczny – moje umiejętności ograniczają się do lutowania wystarczająco dobrego do zadań związanych z budowaniem zestawu – ręczne biasing nigdy mnie nie martwiło, zwłaszcza że większość nowoczesnych wzmacniaczy lampowych ma mierniki (np. Raymond Lumley) lub charakterystyczne diody LED (Beard, Radford ), które sprawiają, że zmiana napięcia nie jest większym wyzwaniem niż ustawianie poziomów nagrywania na magnetofonie. Nadal,

Poza tym ergonomia i działanie MA50 prawie wcale nie różnią się od większości produktów półprzewodnikowych. Radfordy nagrzewają się nawet w postaci o niskiej mocy, klasy AB lub B; MA50 wydzielają
wystarczającą ilość ciepła z każdego banku czterech EL34, aby klatka z siatki była niewygodna w dotyku, gorętsza niż 150W Raymond Lumley i prawie tak samo paląca jak 12-zaworowa Beard P1000. Potrzebują one miejsca na oddychanie, więc jeśli rozważasz MA50, zostaw miejsce na dwa grzejniki 17×16 cali (w tym przełączniki i zaciski).

Podobnie jak w przypadku innych obecnych Radfordów, MA50 jest wykończony w kolorze czarnym ze złotym wykończeniem, klatka zakrywająca wszystkie zawory w interesie bezpieczeństwa. (Jeśli chcesz romansu w postaci odsłoniętych zaworów, przed zdjęciem klatki ochronnej weź pod uwagę obecność zwierząt domowych, dzieci lub wariatów). -pinowe wejście sieciowe IEC, uchwyt bezpiecznika, pozłacane gniazdo gramofonowe i pięciodrożne zaciski do podłączenia głośników. Włączeniu towarzyszy dźwięk „sproin-n-ng”, ale wzmacniacz
natychmiast się uspokaja. Pół godziny wystarczy na rozgrzewkę przed odsłuchem.

Ciekawym aspektem MA50, który zmartwił mnie, gdy wypróbowałem je z 3-omowymi Apogee Divas, był zapach topionego plastiku lub farby. Czy ugotowałem Radfordów? Czy wkrótce miał nastąpić pokaz świateł? Nieee… to była właściwa procedura wypalania, opisana w literaturze jako „dość normalna”. Zniknęło po kilku dniach, ale przywołało okropne wspomnienia wadliwej anachrofilii.

Chociaż Radfordy poradzą sobie z diabelskimi impedancjami, gdy transformator zostanie przerobiony na takie obciążenia, zdecydowałem się na coś nieco bardziej zgodnego z możliwościami wzmacniacza lampowego o mocy 50 W. Radfordy odsłuchiwane były z głośnikami Celestion SL700, reszta systemu, w tym odtwarzacz CD Marantz CD-12, gramofon Oracle Delphi, ramię SME Series V, wkładka z ruchomą cewką Audio-Technica ART-1, Audio Research SP-9 i Air Tight Przedwzmacniacze ATC-1. Kable zawierały przewód głośnikowy Lieder oraz interkonekty Mandrake, Lieder i maSTER LINK.

To nie był podmuch z przeszłości, o czym dowiedziałem się poprzez bezpośrednie porównanie z STA25 Mk IV. Czytelnicy mający doświadczenie z produktami Radford rozpoznają środkowe pasmo, z
jego bogatym, zaokrąglonym dźwiękiem i dużą ilością detali, ale kończyny mogą wywołać pewne wstrząsy. Częściowo wynika to z dodatkowego miejsca nad głową i większej dynamiki zapewnianej przez dodatkową moc. Można by oczekiwać, że bas będzie miał większy wpływ, tak jak można oczekiwać wzmocnienia maksymalnego poziomu i wszystkiego, co może zapewnić dodatkowe 3 dB. Ale nie można przygotować się na to, co operacja klasy A i te dodatkowe decybele robią dla krawędzi widma częstotliwości.

Nigdy nie miałem żadnych skarg na sposób, w jaki wzmacniacze Radford radzą sobie z dolnymi oktawami. Mam tendencję do używania wzmacniaczy Radford z małymi monitorami i nie przejmuję się życiem poniżej 70 Hz. Ale dla tych z Was, którzy nie wierzą, że istnieje jakikolwiek bas pasujący do basu, który uszkadza pęcherze i wywołuje mdłości, YO! Radford pracuje z „eavy metalem”!!!

Przejdź do strony 2, aby dowiedzieć się więcej o MA50.

Uh, przepraszam za to, ale po prostu nie spodziewałem się, że Radfordowie wzniosą się
do perkusyjnego/basowego otwarcia Live In The UK Helloween lub
mrocznych momentów This Is Spinal Tap. (To również mówi wiele o
SL 700, które nadal mylą te bez wymaganego
szacunku dla brytyjskich umiejętności z małymi obudowami.) Nie myśl, że mam
na myśli tylko rozszerzenie. Mówię o wadze, kontroli, mocy
– do diabła, mówię o MASIE. Podkręciłem tego frajera do 11, nie –
13 i zostałem uderzony ścianą dźwięku Spectorian. To było,
dryfować w języku narodowym, niesamowite jak na każdy 19-calowy, montowany w stelażu,
radiator. Tak, dzieciaki, Radfordowie mają kamienie do…
zajmować się hard rockiem, głębokim rapem/funkem i – ośmielę się o tym wspomnieć w tej
firmie? – wielkoformatowe dzieła orkiestrowe. Nie, nie mam na myśli w tandemie
z obciążeniem 3 omów, ale z pół tuzinem omów lub więcej. Ale pamiętaj:
SL 700 to nie do końca Jamos, jeśli chodzi o czułość. Tak,
Radfordowie mają butelkę zarówno dosłownie, jak i w przenośni.

Z drugiej strony mówimy prawie o półprzewodnikach. Powiedz „Bye,
bye” do „klasycznego brzmienia wentyla”, przytulania i szeptu starzejących się
lamp, wkładek Ortofon SPU i wolnostożków. MA50, gdy jest to
wymagane, może ciąć jak nóż, a wszystkie ostre nuty mają krawędzie
zdefiniowane z absolutną precyzją i bez powodujących zmęczenie ziarna lub ziarna.
Jest szczupły do ​​pulchności STA25, a synergia z SL700 tworzy
tak absolutnie kuszący region wysokich tonów, że łatwo można zapomnieć
, że SL700 jest potomkiem nudnego jak Clayderman SL6. Minusem
jest to, że MA50 mogą wydawać się nieco suche, o czym świadczy
ciekawy
obraz kosmosu.

Podobnie jak w przypadku wszystkich wzmacniaczy monoblokowych, żal międzykanałowy jest produktem ubocznym
źródeł i przedwzmacniacza, więc zawsze można założyć, że
integralność lewa/prawa jest bez zarzutu ze strony wejść wzmacniaczy.
Scena odtworzona przez MA50 – ponownie nawiązująca do SL700 –
jest po prostu masywna we wszystkich trzech wymiarach; wysokość sceny rywalizuje ze wszystkim, z
czego ostatnio korzystałem
. Szerokość wyszła poza krawędzie głośników, ale zanika
na tyle gwałtownie, że uzasadnia użycie taśmy mierniczej. Najbardziej
zdumiewającą ilustrację tego zjawiska można znaleźć w „Troubles” w
Champion Jack Dupree i His Blues Band, gdzie Dupree rozmawia
z Mickey Bakerem, jednym głosem w martwym punkcie, a drugim z prawej strony sceny.
za prawym głośnikiem. Precyzja, z jaką głos jest
pozycjonowany, jest jednym z najbardziej dobitnych dowodów, jakie słyszałem na uciszenie
tych, którzy nie chcą zaakceptować takiego warunku. Zanim nagranie
– produkcja Mike’a Vernona z 1967 roku i świadectwo jego geniuszu –
przechodzi do „Caledonia”, gitara jest tak daleko na prawo, że można by
pomyśleć, że Maggie Thatcher odkryła bluesa. Jest to jednak
wybór między doskonałym rozmieszczeniem obrazu a trójwymiarowością
zamiast poczucia „powietrza” i atmosfery. Drobna skarga, ale
powinieneś odnieść się do swoich osobistych preferencji.

Wzmacniacz mocy Radford MA50 to jeden z nielicznych brytyjskich
wzmacniaczy, które wkroczyłbym na pole światowego high-endu. Na

import o równoważnej jakości. (John Widgery zwraca niestety uwagę, że
podróż na zachód przez Atlantyk stawia to w bezpośredniej konkurencji
ze wzmacniaczami, które w Wielkiej Brytanii sprzedają się za ponad 3000).
na
ulicy uważa, że ​​#500 dla całego systemu jest niczym innym
jak przestępstwem, ale muszę opisać MA50 jako okazję w
kategoriach względnych. To, co tutaj widzę, jest kolejną wskazówką, że brytyjscy
producenci wzmacniaczy lampowych w końcu dążą do większej chwały
niż może zapewnić przystępna cena 30 W na kanał. Naturalnym konkurentem dla
tego wzmacniacza jest w toku Beard P1000, natomiast EAR, Croft, Raymond
Lumley, Grant, Cadence i kilku innych dołączają, aby stworzyć pole
napędzanych zaworami potęg, które mogą z pewnością zadowolić rynek krajowy.
Cieszę się tylko, że jeden z najlepszych z obecnych nosicieli nosi tę samą
plakietkę, co pierwszy wzmacniacz, który sprawił, że dekadę temu oszalałem na punkcie lamp.

Źródło nagrywania: hometheaterreview.com

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje wrażenia. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Więcej szczegółów