Everything for Home Media - Recenzje | Wskazówki dotyczące kupowania | | projekt Nowości technologiczne

Czego audiofile nie rozumieją w przypadku milenialsów… lub muzyki

9

Rodzice po prostu nie rozumieją. To samo można powiedzieć o audiofilach. Kiedy zaczynałem swoje hobby, naprawdę chciałem być postrzegany jako audiofil; Myślałem, że to określenie, które należy czcić i na które trzeba zapracować. Przyjrzałem się znanym audiofilom, piszącym dla takich szmat, jak „Stereophile" i „The Absolute Sound”, i pomyślałem pewnego dnia. To było jedno z moich marzeń i kiedy wspinałem się po drabinie specjalizacji AV, od skromnego recenzenta pilotów do ostatecznego redaktora zarządzającego, ciągle zastanawiałem się, kiedy, jeśli w ogóle, będę czuł się audiofilem. Kiedy zostanę jednym z nich?

Wiem, że może to zabrzmieć jak dziwna obsesja, ale jest to taka, która przez lata mnie szarpała. Oto ja, regularnie w kręgach audio i wideo, zagorzały zwolennik sprawy i jeden z bardziej płodnych pisarzy w branży; jednak nigdy nie czułem się audiofilem. No dobrze, może to trochę naciągane: może czułem się audiofilem, ale nigdy nie czułem się tak, jakby „społeczność” mnie tak zaakceptowała. Dlaczego pytasz? Cóż, ponieważ jeden z samozwańczych przedstawicieli społeczności audiofilskiej nigdy nie zajęłoby dużo czasu, aby skomentować moje zamiłowanie do subwooferów, cyfrowego EQ lub, nie daj Boże, profesjonalnych wzmacniaczy PA. Chodzi o to, że duża część społeczności nie zaakceptowała mnie lub nie chciała usłyszeć, co mam do powiedzenia, ponieważ oblałem jakiś arbitralny papierek lakmusowy.

Brzmi znajomo? Hm, milenialsi.

Obawiam się, że to ta sama postawa odciąga młodszą publiczność i kobiety od hobby. Nie wierzę, że jestem poza granicami mówiąc, że wraz ze społecznością audiofilską będącą trochę klubem dla chłopców, jest to również dość cholernie oceniające.

Oczywiście audiofile lubią też przekonywać, że młodzi ludzie nie dbają o jakość, nie mają też środków na zakup czegokolwiek, nie mówiąc już o sprzęcie stereo, więc dlaczego nasza branża miałaby się nimi przejmować? Ten argument jest tak samo mylący, jak zielony hack Sharpie dotyczący płyt CD i głupia obsesja audiofilów na punkcie PlayStation pierwszej generacji jako źródła muzyki.

W zeszłym miesiącu miałem przyjemność uczestniczyć w Record Store Day w wielu różnych lokalach. Record Store Day (RSD), dla tych z Was, którzy nie wiedzą, to dzień świętowania, który odbywa się co roku i promuje lokalne sklepy z płytami oraz kulturę winylową poprzez specjalne wydania albumów i tłoczeń wykonanych tylko na ten dzień. RSD jest z nami od jakiegoś czasu i nadal zyskuje na popularności, ku uciesze fanów i rozczarowaniu niektórych, którzy twierdzą, że komercjalizacja RSD zabiła go dawno temu – ale to na inny artykuł.

Zresztą, spędzając cały dzień z dużym przekrojem miłośników muzyki i winyli, kilka rzeczy stało się od razu widoczne. Po pierwsze: średni wiek tłumów wynosił około dwudziestu. Po drugie: w tłumie było mnóstwo młodych dziewcząt, nastolatków i kobiet – i nie, nie było ich tam z powodu swoich znaczących innych. Po trzecie: podekscytowanie było namacalne, nastrój pozytywny i rodzinny. Po czwarte: wydano mnóstwo pieniędzy (w jednym sklepie średnia wynosiła ponad 200 USD na osobę). Wreszcie: praktycznie nie było żadnej obecności w branży AV. Niewielu też było audiofilów.

Czekaj, co?

Zgadza się: większość mojego popołudnia spędziłem na rozmowach z nieznajomymi w kolejce w sklepach lub w samych sklepach, a większość przyznała się do słuchania ich płyt na niedrogich gramofonach przez słuchawki lub zasilane głośniki z łącznością phono lub Bluetooth. Niewielu, jeśli w ogóle, które pamiętam, wspomniało o konfiguracjach wykraczających poza to, co możesz zdrapać razem w lokalnym Best Buy – z wyłączeniem Magnolia. Chociaż może to spowodować, że wiele osób w społeczności audiofilskiej będzie szydzić lub ogłosić to jako dowód na to, że młodsze pokolenia nie dbają o jakość, pytam: co ty palisz?

Debata, która jest lepsza – winyl czy cyfra – niezależnie od tego, że mamy tu hordy młodych ludzi z pieniędzmi na zakup fizycznych nośników, powinna być kumplem dla audiofilów i tych, którzy zaspokajają każdą ich zachciankę. A jednak tak nie jest. Dlaczego producenci nie współpracują ze sklepami muzycznymi i nie wprowadzają systemów do swoich sklepów? Do diabła, dlaczego nie idą razem w interesy i nie budują sklepów detalicznych wokół kultury muzycznej, a raczej segregują sprzęt i rozrywkę, jakby nie miały ze sobą nic wspólnego? Wiem, że w dzisiejszych czasach modne jest bycie online, ale czy możesz sobie wyobrazić sklep z płytami z nowymi i używanymi winylami, sprzedający sprzęt AV o wartości poniżej 1000 USD od dwóch lub trzech renomowanych marek? z ekspresem do cappuccino i wygodnymi kanapami, na których dzieci mogą spędzać czas i spędzać czas towarzysko przy muzyce i hobby? Jeśli to nie brzmi dla ciebie jak niebo, muszę zakwestionować twoją religię. Następne pokolenie konsumentów tęskni za tym rodzajem doznań towarzyskich, których typowy sklep audiofilski nie miał od dawna. Nie chodzi tylko o samodzielne słuchanie dobrze nagranej muzyki w ciemnym pokoju. Teraz jest inaczej.

Tego właśnie brakuje społeczności audiofilskiej: części społecznościowej. I podobnie jak za dawnych czasów, ten nowy tłum kupujących płyty skupia się przede wszystkim na muzyce. Istnieje garnek złota dla firm AV, które mogą to rozgryźć.

Źródło nagrywania: hometheaterreview.com

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje wrażenia. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Więcej szczegółów